Etykiety

dolls (90) lalki (90) przędzenie (20) spinning (20) tkanie (10) weaving (10) diorama (6)

wtorek, 24 lipca 2012

Tour de Fleece 2012 - zajrzałam :)

Naprawdę tylko 6 razy zajrzałam na Tour de Fleece 2012 :). Inaczej tego określić się nie da :). Sama jestem ciekawa, czy przędzenie będzie sprawiało mi taką samą przyjemność za rok. Mam nadzieję, ze tak :)


Miłego dnia :)
Jola

niedziela, 22 lipca 2012

Pierwsze farbowanki


Naoglądałam się wokoło pięknych kolorowych czesanek, więc sama też postanowiłam spróbować farbowania.



Pierwsza miała być w pasy: niebieski, żółty, zielony, żółty i powtórka. Farbowałam w folii na parze. Polałam czesankę farbą wg projektu i zaczęłam zwijać folię od strony niebieskiego koloru. Do tego momentu wszystko szło bardzo fajnie, ale użyłam za dużo farby i nadmiar niebieskiego przesunął się na żółty, zmieszały się i miałam zielony. Potem ten nowo-utworzony zielony przesunął się na zielony i tak już się farby mieszały aż do końca i w efekcie tego miksowania na czesance było tylko trochę niebieskiego a reszta w odcieniach zieleni. Na szczęście i tak mi się podoba, a na drugi raz będę oszczędniejsza w dozowaniu farby.

Dużo łatwiejsze było farbowanie w garnku. Miałam zamówienie na mini chustę w odcieniach brązu. Ponieważ brąz miałam w zimnej tonacji, zmieszałam go po trochu z czerwoną i żółtą farbą. Udało mi się uzyskać zamierzony efekt a przy okazji ufarbowałam jeszcze jedną porcję czesanki na żółto-czerwono-brązowo. Farbując w garku bałam się, że przypalę czesankę, bo moje porcje były malutkie, po 50 g, więc i wody, a właściwie farby, też było niedużo.

Na szczęście chyba nie sfilcowałam wełny, bo bez problemu udało mi się wyciągnąć cieniutką nitkę.
 
A to moje mini-wyroby z tej cienkiej nitki






Miłego dnia :)
 Jola

poniedziałek, 9 lipca 2012

Wrzeciono - Tour de Fleece 2012 - Alpaca


YarnAndArt zachęciła mnie do wzięcia udziału w Tour de Fleece 2012  Tu http://www.flickr.com/groups/tourdefleece/  można zobaczyć co to jest.
Ja tam będę pewnie wrzucała zdjęcia sporadycznie, potraktuję tegoroczny udział jako badanie terenu. Mam nadzieję, że do następnego "się rozkręcę" .


Wszyscy wokół kupują alpakę, więc i ja się skusiłam. Dzięki informacji jaką na swoim blogu zamieściła YarnAndArt, wiedziałam gdzie i kiedy zamówić. Trochę bałam się, czy sobie poradzę, ale wytłumaczyłam sama sobie, że strzyża jest raz do roku, a więc będę miała rok czasu aby nabrać doświadczenia zanim zabiorę się za takie piękne runo. Tym bardziej, że na sierpień mam obiecaną wełnę z wrzosówki, więc będzie materiał do ćwiczeń.

Zamówiłam beżową, rudą i czekoladową huacaya i białą suri.




Są takie śliczne, że wytrzymałam tylko 4 dni i zdecydowałam się uprząść na próbę chociaż troszeczkę. Teoretycznie byłam już przygotowana, wiedziałam jak mam oczyszczać, prać i czesać. I właśnie to czesanie najbardziej mnie martwiło, bałam się, że tylko wszystko zniszczę. Ponieważ niektóre osoby pisały, że przędą tylko po mechanicznym oczyszczeniu postanowiłam tak spróbować.

Do oczyszczania małych partii, wykorzystuję pudełko z  włożonym drugim dnem z siatką. Mam nadzieję, że trochę zanieczyszczeń spadnie przy okazji przenoszenia lub przestawiania :).




Udało mi się uprząść 30g, 122 m, 1ply zanim zdjęłam z wrzeciona, bo nie mogłam doczekać się gotowej nitki :).



Po upraniu zwinęłam taki kłębuszek metodą pokazywaną w poprzednim wpisie, ale zamiast na nostepinne nawijałam tak samo najpierw na dwa palce (wskazujący i śrokowy), a jak już kłębek był wystarczająco duży, przełożyłam go na kciuk i przytrzymując pozostałymi palcami, zwijałam dalej. Było to wygodniejsze, bo nie trzeba było obracać nostepinne, tylko przekręcałam rękę na tyle na ile mogłam, wracałam do pierwszej pozycji i obracałam ponownie. Coś zagmatwany ten opis :), ale naprawdę było łatwiej i wygodniej niż z nostepinne.
Postawiłam wagę na laptopie i na zdjęciu wygląda jakby laptop mógł ważyć :)


Miłego dnia :)
Jola






sobota, 7 lipca 2012

Wrzeciono – 1ply (Single), 2ply, 3ply (Navajo)




Zrobiłam nowe wrzeciona. Przęśliki nadal są te same, czyli albo ceramiczne albo płyty CD, bo jak na razie nie znalazłam nic lepiej się kręcącego, ale  zmieniłam patyki. Najsłabszym punktem przy robieniu poprzednich było wkręcanie haczyka, ponieważ pękało przy tym drewno, więc szukałam sposobu na ominięcie tego etapu. Znalazłam w domu bardzo stare, metalowe szydełko tunezyjskie i po zamontowaniu przęślika okazało się, że świetnie działa. Zrobiłam od razu zapas bambusowych szydełek tunezyjskich, są nawet przyjemniejsze w dotyku, muszę tylko trochę wymodelować pilnikiem wgłębienie przy haczyku aby nitka lepiej się trzymała.




Do tej pory pozostawiałam pojedynczą uprzędzoną nitkę określaną jako 1ply - Single. Robiąc dzianiny dla lalek ważne jest aby wełna była cienka, wtedy można utrzymać odpowiednią skalę. Poza tym musiałam nacieszyć się przybywającymi metrami włóczki :) . Przyszedł jednak moment, że zapragnęłam zrobić coś „prawdziwego”. Skręciłam po dwie nitki z poprzedniego zdjęcia i otrzymałam takie fajne grubaski czyli 2ply.



Zwinęłam je w kłębki tą metodą
Rolę nostepinne bardzo dobrze spełniła kartonowa rurka od kuchennej folii metalowej, owinęłam ją tylko kawałkiem kartki, aby łatwiej ściągnąć kłębek.



I wreszcie zrobiłam coś „dorosłego” z własnoręcznie uprzędzonej wełny – getry na zimowe wieczory


Łączenie na wrzecionie dwóch nitek nie było zbyt wygodne. Łatwiejsze było zrobienie potrójnej przędzy czyli 3ply, bo była robiona z jednej :) nitki metodą navajo.

Najpierw postanowiłam zmierzyć grubość nitki zrobionej z ciemniejszej cieniowanej czesanki. Okazało się, że to 51 WPI czyli 51 okrążeń na 1 cal.




Metoda navajo to tak jakby skręcanie bardzo rozciągniętego łańcuszka robionego palcami w trakcie kręcenia.
Przy wrzecionie robiło się to bardzo fajnie, pętelki wyciągałam na maksymalną długość możliwą do jednorazowego skręcenia. Ponieważ chciałam zostawić zmiany kolorów takie jak są w czesance, niektóre pętelki robiłam krótsze, aby nie zmieszać kolorów. Bardzo mi się podoba, jak na szpulce kołowrotka układane są kolory cieniowanej przędzę, więc spróbowałam zrobić tak na wrzecionie :)



Nawijając ten kłębuszek jako nostepinne użyłam trzonka od drewnianej łyżki, też owiniętego papierem aby łatwiej zeszła włóczka. Okazuje się, że drewniane łyżki i mątewki mogą mieć wszechstronne zastosowanie :) .



Z tej potrójnej nitki zrobiłam czapkę dla Blythe, szalik jest zrobiony z grubszej pojedyńczej.




Na koniec skrót wiadomości :) -  lubię takie połączone zdjęcia





Oraz dwie nowe chusty zrobione z pojedynczych nitek z cieniowanych czesanek
Ciemną prezentuje Bulinka (VOLKS Chinatsu)



W jasną owinięta jest Momoko




Miłego dnia :)
Jola