Zacznę od końca :), czyli podsumowania Tour de fleece. Uprzędłam 1 kg i 144 g wełny liczone bez tych drobiazgów na wrzecionach. Wszystko zdwojone oprócz granatu i czarnego leżących na stole z przodu.
Za wielki osobisty sukces uważam to, że przędłam dokładnie w każdym dniu, w którym jechali kolarze. Czasami niewiele, ale przędłam a także codziennie robiłam zdjęcie i publikowałam na stronie wydarzenia. Chyba jeszcze nigdy nie byłam taka systematyczna :).
02 lipiec 2016 - Postanowiłam prząść codziennie chociaż trochę. Zobaczymy ile wytrwam, bo z systematycznością to u mnie bardzo słabo :). Na początek merynos 21 mic.
03 lipiec 2016 - Dokręciłam drugą część merynosa i zdwoiłam.
04 lipiec 2016 - Dzisiaj przędłam moją koteczkę :). Ale nie wszystko to dzisiejsza praca, trochę już było na wrzecionie.
To dawczyni runa – Arabella. Legowisko jest zrobione z czesanki w taśmie wzorem szydełkowym.
05 lipiec 2016 - Merynos australijski 21 mic. Tylko to co na szpuli, bo to na wrzecionie uprzędłam wcześniej.
06 lipiec 2016 - Dwa małe zdwojone kłębuszki wcześniejszych włóczek.
07 lipiec 2016 - Granat. Czesanka czekała tak długo, aż zdążyła się trochę sfilcować :).
08 lipiec 2016 - Zdwojona limonka.
09 lipiec 2016 - Dzisiaj uprzędłam jaśniejszy granat i od razu zdwoiłam.
10 lipiec 2016 - Z trzech pasm, powstały trzy pstrokate, już zdwojone kłębuszki.
11 lipiec 2016 - Postanowiła prząść zgodnie z harmonogramem kolarzy, więc dzisiaj razem z nimi robię przerwę :).
Na zdjęciu to co do tej pory zrobiłam. Szara kotka i granat na górze to
pojedyncze nitki, pozostałe zdwojone. Nie jest tego dużo :), ale jestem zadowolona, bo systematycznie, codziennie troszeczkę przędłam :).
12 lipiec 2016 - Kolejny pstrokaty kłębuszek. To na wrzecionie z koralikami miałam wcześniej.
13 lipiec 2016 - Przeglądając czesankowe zapasy znalazłam trochę runa cakle. Dla dodania koloru jest jeszcze nitka z kawałeczka cieniowanych błękitów.
14 lipiec 2016 - Dwa razy po 50 g australijskiego merynosa, pojedyncze nitki.
15 lipiec 2016 - Prządka w trasie, ale to była "Droga przez mękę" :D. Rozszarpywałam taki sfilcowany kołtun i tylko tyle udało mi się zrobić chyba przez godzinę.
16 lipiec 2016 - Merynos z Poltopsu, pojedyncza nitka.
17 lipiec 2016 - Dzisiejszy grubasek w towarzystwie wczorajszego.
18 lipiec 2016 - Akcja dwojenie :). Z dwóch szpulek pojedynczej nitki wyszły prawie trzy podwójnej. Dodatkowo granat (na następnym zdjęciu) z nitek z poprzedniego tygodnia.
19 lipiec 2016 - Kolarze mają drugi dzień przerwy, więc tylko wstawiam zdjęcie moich dotychczasowych drobiazgów :).
20 lipiec 2016 - Ponownie merynos z Poltopsu, na razie pojedyncza nitka. Teraz będzie monotonnie, bo szykuję z niego osnowę na koc, potem ufarbuję. Na zdjęciu widać jak przy pomocy kartonowych kółek powiększam szpulkę :). Dobry i centymetr więcej :).
21 lipiec 2016 - Kolejna szpulka z wczorajszą do pary. Jutro dwojenie.
22 lipiec 2016 - Zdwojone trojaczki w promieniach zachodzącego słońca.
23 lipiec 2016 - Tylko taki drobiazg w drodze na imprezę. Kiedy będę wracała to już będzie za ciemno i na przędzenie i na fotografowanie.
24 lipiec 2016 - Finisz na pomarańczowo :). Od razu zdwojona.
Podsumowanie było na początku :), więc tu tylko kolorowe nitki suszące się po praniu. Te w naturalnym kolorze, przeznaczone na koc, czekają na farbowanie :).
Miłą niespodzianką jest dobry skręt, ładnie wygląda bez żadnego naciągania.
Na zakończenie zdjęcie podsumowujące mój Tour de Fleece 2012. Przędłam wtedy na własnoręcznie zrobionych wrzecionach :). Jak widać udało mi się prząść tylko przez 6 dni, więc tym bardziej cieszę się, że w tym roku udało mi się prząść każdego dnia wyścigu :).
Miłego dnia :)
Jola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz